niedziela, 11 lutego 2018

Montefalco

Gdy przed dziesięciu laty przejeżdżałyśmy z Ewą w pobliżu umbryjskiego Montefalco nie mogłyśmy zwiedzić położonego na wzgórzu miasteczka ponieważ był tam organizowany jakiś wyścig rowerowy.  Włosi bardzo poważnie traktują cyklistów, to po piłce nożnej druga ich pasja. Więc choć był to wyścig lokalny, policja nie wpuszczała do miasta, pojechałyśmy inną drogą. Cztery lata temu na kolacji w Spoleto piłam niezwykle smaczne wino - Sagrantino di Montefalco. Wiedziałam że jest zaliczane do najlepszych włoskich win, więc spróbowałam. Było świetne. Warto kupić. Choćby jedno, bo kosztowało około 30 €.  Nie udało mi się go jednak wtedy wieczorem kupić. Sklep był już zamknięty. Postanowiłam więc przy następnym pobycie w tych stronach poszukać u źródła, czyli w Montefalco. W ubiegłym roku w maju kręciłam się po Toskanii czekając do niedzieli kiedy to z Civitavecchia  miałam prom na Sycylię. Więc do Montefalco było już blisko.
Sagrantino jest winem najwyższej klasy, oznaczone 4 najważniejszymi dla winiarzy literami DOCG. Jest produkowane wyłącznie ze szczepu Sagrantino uprawianego w okolicach Montefalco. Wino musi leżakować co najmniej 37 miesięcy z czego 12 w dębowych beczkach. Nie potrafię opisać smaku winiarskim językiem, ale wiem że mi smakuje. Jest również słodka wersja - Sagrantino Passito wytwarzane z podsuszonych winogron.
Przedostatni dzień maja, upał sakramencki, żadnego cienia na parkingu. Ale nie żałowałam. Miasteczko śliczne. Ustrojone różowymi flagami, różowymi kwiatami, różowymi rowerami. Znowu wyścig. Kilka dni wcześniej przez Montefalco przemknął wyścig Giro d'Italia. I to na dodatek setny wyścig. Na jednym z placyków stał wielki okrągły stół z ceramiczną kwiecistą płytą z napisem "Giro d'Italia cento anni". 
Śliczne uliczki ze sklepami, barami, kawiarniami, restauracjami. Otoczona murami starówka jest tak wybudowana, że wszystkie uliczki prowadzą do głównego placu Piazza del Comune





















Piazza del Comune
Oczywiście najważniejszym produktem tu sprzedawanym jest czerwone wino Sagrantino di Montefalco. Chodziłam od enoteki do enoteki aż znalazłam to które mi tak smakowało na kolacji w Spoleto. Wytworzone w Cantine Antonelli, niedaleko, w San Marco. 
Kupiłam też białe wino nie zawierające sulfitów, na które jest uczulona moja córka, a które  dodawane są do prawie każdego wina. Zapłaciłam 23 euro a wino okazało się niezbyt dobre. Coraz częściej można kupić wino bez dodatku sulfitów, ale jednak najczęściej jest to  spory koszt. Sulfity czyli siarczyny służą do konserwacji wina. Od 2005 r w UE jest obowiązek umieszczania stosownego napisu na etykiecie. Jeżeli   regularnie pijemy spore ilości wina,  to związki te odkładają się w naszym organizmie. Wystarczy codziennie wypijać trzy kieliszki wina, jedną trzecią butelki, żeby przekroczyć normę. Wysypka, swędzenie, ból głowy. Niektórzy tak reagują. Bywają też kłopoty oddechowe, więc astmatycy powinni uważać. Ale problem dotyczy raczej krajów takich jak Francja czy Włochy, gdzie wino jest codziennym napojem.
Ponieważ nasila się moda na produkty jak najbardziej naturalne, producenci wina starają się ograniczać dodatek siarczynów w procesie produkcyjnym. Należy do nich sycylijski wytwórca COS. Jednak tamtejsze wina są tak wyśmienite, że nawet z siarczynami bym je piła. I taniej bym piła, bo za 16 - 18 € a nie co najmniej 25 ile trzeba zapłacić za Sagrantino. Ale Sagrantino to szeroko znana marka. W tym roku zapewne zajadę do kantyny Antonelli i zaopatrzę się w wino. Być może uda mi się też kupić drugie  wino które lubię - toskańskie Dievole z Castelnuovo Berardegna, Chianti Classico DOCG. W ubiegłym roku w maju w małej restauracji w maleńkim miasteczku Badia Agnano między Arezzo i Sieną, kelner przyniósł mi dwie butelki wina do wyboru. Nie znałam żadnego, więc poprosiłam o radę. Polecił Dievole. Wypiłam całą butelkę, było pyszne. A na drugi dzień nawet śladu szmerku w głowie. Chciałam następnego dnia kupić Dievole, ale nie było to łatwe. Udało mi się znaleźć tylko dwie butelki, a żeby jechać do kantyny nie miałam już czasu. Wpadłam więc na pomysł, żeby zamówić wino na ich stronie internetowej i zlecić wysłanie do Romany do Vattaro. Wysyłka do Polski 2 kartonów kosztowałaby 54 € a do Vattaro tylko 18. Być może w tym roku powtórzę taką operację.
Zanim dojedzie się do Montefalco warto zajrzeć do Santuario Madonna della Stella. Do lat trzydziestych XIX wieku stał tutaj kościół pod wezwaniem San Bartolomeo Apostolo. Został zrujnowany przez trzęsienie ziemi. 30 lat później pięcioletniemu chłopcu zwanemu Righetto , który bawił się w ruinach kościoła, ukazała się Madonna. Powiedziała do niego "Righetto bądź dobry". Te objawienia powtarzały się kilkakrotnie. Spowodowało to odbudowę kościoła, teraz już pod wezwaniem Madonny. Jeszcze dwa razy trzęsienie ziemi niszczyło kościół. Ostatnia odbudowa zakończyła się w 2005 r. Sanktuarium jest pod opieką zakonu pasjonistów.
Tablica upamiętniająca Righetto, któremu objawiała się Madonna.
Po śmierci został przeniesiony na teren klasztoru.


W Montefalco znajduje się  znana kulinarna atrakcja  -  restauracja "Alla Via di Mezzo" prowadzona przez rodzinę słynnego kucharza Giorgione, który we włoskiej telewizji SKY w kanale Gambero Rosso prowadzi kulinarne programy "Giorgione orto e cucina". Przyrządza tam bardzo smakowite rzeczy. Gambero Rosso od lat wydaje przewodniki jak Vini d'Italia, Ristoranti d'Italia i Oli d'Italia (oliwy), Gelaterie d'Italia (lodziarnie). Najwyższa ocena wina to trzy kieliszki, restauracji trzy widelce, oliwy trzy listki, lodziarni trzy rożki z lodami. To bardzo prestiżowe oznaczenie we Włoszech.
Razem ze swoimi dziećmi Giorgione otworzył kolejną restaurację w pobliżu Montefalco,  w Grutti niedaleko Todi. Nazywa się Villa Selva Country House. Jest tam też hotel - stary, pięknie odnowiony dom, w zieleni i pięknej okolicy. Jednak ponad 100 € nie jestem skłonna zapłacić. Do restauracji też niestety w tym roku się nie wybiorę, bo będę w Montefalco w czwartek w południe, a ristorante jest czynna dopiero wieczorem. Tylko w piątek, sobotę i niedzielę  jest czynna w porze pranzo. W poniedziałek i wtorek jest całkowicie zamknięta. W środę, czwartek, piątek i sobotę można przyjść  na kolację. Oczywiście wcześniej trzeba telefonicznie zarezerwować. Może kiedyś mi się to uda, bo jedzenie wyśmienite i ceny przyzwoite.
Kilkanaście metrów dalej jest ristorante "Alla Via di Mezzo"
Giorgione czyli Giorgio Barchiesi gotuje z miejscowych produktów, w swoich programach pokazuje kuchnię różnych regionów. Nie robi tego w studio, lecz w różnych miejscach Włoch, w miejscach których kuchnię przedstawia.
Giorgione urodził się w Rzymie, ale osiadł w Montefalco, gdzie ma winnicę i uprawia oraz przetwarza oliwki na oliwę najwyższej jakości. U siebie produkuje również warzywa na potrzeby restauracji, którą otworzył przy swojej posiadłości w 2006 r i nazwał "Alla Via di Mezzo". W XIV wiecznym budynku starego frantoio czyli tłoczni oliwy. Z wierzchu bardzo niepozorna, w wąskiej starej uliczce. Przeszłam koło niej podczas wędrówki po Montefalco i nie wiedziałam jaką atrakcję minęłam. Było co prawda przedpołudnie, więc ristorante była zamknięta.