środa, 28 października 2015

Apulia, od Trani w stronę Gargano

Stolica Apulii, Bari ma ładną starówkę i piękne lungomare, ale nigdy nie spędziłam tam więcej niż kilka godzin. Pospacerować uliczkami, zajrzeć do katedry, do zamku, popatrzeć z lungomare na morze i port. I dalej do pięknego Trani. 
Ale najpierw trzeba zboczyć do słynnego Castel del Monte.   Oktagonalnego zamku na wzgórzu, wzniesionego przez Fryderyka II (wnuka Fryderyka I Barbarossy) w połowie XIII wieku. Jest on uznawany za jeden z najpiękniejszych zamków i znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Fryderyk II najprawdopodobniej nie dożył zakończenia budowy, a nawet do zamku nie przyjechał. Zajęty panowaniem w Cesarstwie Rzymskim, na Sycylii, a po wyprawie krzyżowej również w Jerozolimie. Wybitny władca, dzięki któremu królestwo niemieckie w pełni zasługiwało na miano Cesarstwa Rzymskiego. Europa w jego czasie przeżywała rozkwit. Sarkofag Fryderyka II znajduje się w katedrze w Palermo.
Jedziemy SS 170 z Andrii na południe. Zamek stoi na wzgórzu wysokim na ponad 500 m npm, w pustej okolicy, jest więc widoczny z dużej odległości. Odrestaurowany w II połowie ubiegłego wieku stanowi niekwestionowaną atrakcję turystyczną Apulii. Nie radzę jechać do zamku w weekend. Gdy wybrałam się tam, po raz drugi, w maju tego roku, nie udało mi się nawet wjechać na parking, taka była kolejka. Nie lubię ścisku więc zrezygnowałam. Samochód zostawia się u stóp wzgórza na parkingu skąd autobus (navetta) zawozi na górę do zamku. Bilet wstępu kosztuje 5 €  a godzina parkowania 1,5 euro. Co 20 minut kursuje navetta, za 1 euro. 
Raczej nie polecam pieszego spaceru pod górę. Zamek można zwiedzać od 10:15 do 19:45.
Ponieważ centrum Trani jest plątaniną jednokierunkowych uliczek najlepiej wjechać jest do miasta od południa, Lungomare Colombo.  Wtedy najłatwiej jest dotrzeć do wszystkich atrakcji. Jadąc jednak od Castel del Monte, czyli od Adrii, na obrzeżu miasta, po przejechaniu pod autostradą trzeba na najbliższym rondzie skręcić w prawo, kierunek Porto. Na następnym rondzie w lewo, kierunek Centro. Po przejechaniu ponad torami na najbliższym dużym skrzyżowaniu w prawo, kierunek Bari, Biscelgie. I ta ulica - Corso Matteo Renato Imbriani - najpierw prosto a potem łukiem w lewo doprowadzi nad morze. Pojawią się drogowskazy Lungomare, Porto. Później  w lewo wzdłuż morza, w kierunku miasta. Po prawej stronie będzie Villa Comunale, ładny park nad samym morzem, skąd rozpościera się piękny widok na malowniczy port i starówkę z przepiękną katedrą. Katedra ma niesamowite położenie. Na ogół włoskie duomo wtłoczone są między domy starówki. Ta katedra stoi nad samym morzem, w zasadzie tylko z jednej strony są blisko domy. A niedaleko za nią castello. Koniecznie trzeba z terenu parku popatrzeć na miasto. 

Później, bulwarem wzdłuż gwarnego portu trzeba objechać zatokę i zaparkować przy starówce. Przejść cienistymi wąskimi uliczkami w kierunku katedry. Jest zachwycająca na błękitnym tle nieba i turkusowym morza.






Obok znajduje się piękny zamek z jasnego kamienia. Zbudowany w XIII w przez Fryderyka II, tego samego dla którego powstał Castel del Monte. Zamek zbudowany jest na planie czworokąta, z wieżami, jeden z jego boków obmywają morskie fale. Zmieniali się władcy, zmieniał się zamek. Od połowy XIX wieku przez kilkadziesiąt lat był nawet więzieniem. Obecnie, odrestaurowany, przyciąga turystów, Można go zwiedzać od 8:30 do 19:30. Bilet normalny kosztuje 3 €, ulgowy 1,5 €, w pierwszą niedzielę miesiąca wstęp jest wolny.
Castello Svevo w Trani
Podobno w Trani jest najwęższa uliczka w Italii, ale nie udało mi się jej znaleźć podczas moich dwóch pobytów. Przeczytałam o tym w jakimś przewodniku. Ale chyba nie była to prawda. Niektórzy twierdzą, że najwęższa uliczka znajduje się też w Apulii, w miasteczku Lucera, nazywa się Vico Ciacianella i ma 45 cm szerokości. Jak ktoś o niej nie wie, to nie zauważy. Przejeżdżałam przez Lucerę, ale nie wiedziałam, że jest tam uliczka uznawana za najwęższą,  nie tylko  we Włoszech, ale i w Europie. Jednak wiele włoskich miast chwali się najwęższymi uliczkami.
W Ripatransone, w prowincji Ascoli Piceno, jest przesmyk o 2 cm węższy, co obwieszcza stosowna tabliczka. W San Giorgio Morgeto (Aspromonte) są dumni z uliczki o szerokości 40 cm, nazywa się Il Passetto del Re. W Santa Caterina dello Jonio (Kalabria, prowincja Catanzaro) zaułek ma tylko 36 cm. I pewno tę listę by można ciągnąć w nieskończoność. Różne źródła podają różne szerokości tych samych uliczek. Bywałam w takich wąskich przesmykach, ale nie wpadłam na pomysł, żeby wyjąć centymetr i zmierzyć...
Z Trani jedziemy drogą SS 16, zwaną Adriatica. Jest to najdłuższa z włoskich dróg krajowych. Prowadzi od prawie samego końca obcasa - od Otranto - wzdłuż wybrzeża na północ. W pobliżu Rawenny oddala się od morza Adriatyckiego i kończy bieg w Padwie. Jadąc wzdłuż tej drogi można zwiedzić kilkanaście ciekawych i pięknych miast - Padwę, Rovigo, Ferrarę, Rawennę, Rimini, Pesaro, Anconę, Pescarę, Foggię, Barlettę, Trani, Bari, Brindisi, Lecce, Otranto. To tylko te ważniejsze. Trzeba by co najmniej tydzień, żeby do wszystkich wstąpić. Taka trasa byłaby w sam raz dla mojej przyjaciółki Zosi, która ze względu na lęk wysokości źle znosi moje ukochane wysokogórskie drogi. 
Gdy minie się Barlettę trzeba pojechać w kierunku Santa Margherita di Savoia, gdzie znajdują się wielkie saliny. Niedaleko za Santa Margherita, koło hałd soli można skręcić w lewo i przeciąć saliny w poprzek. Stąd widać dobrze ich rozległość.

Stamtąd można jechać do San Giovanni Rotondo. Można też wybrać drogę na mierzei pomiędzy salinami a morzem i dojechać nią do Manfredonii a stamtąd do Ojca Pio. Ale żadna z dróg na tym terenie nie dostarcza atrakcyjnych widoków. trzeba jak najszybciej pojechać w stronę gór na półwyspie Gargano. To piękne miejsce.










Droga do Vieste,  SS 89 Garganica, jest niezwykle malownicza. Z jednej strony poszarpane,wysokie wybrzeże, niesamowity błękit morza. Z drugiej górzyste wnętrze półwyspu. Droga staje się kręta, widoki coraz piękniejsze. Trzeba cały czas wybierać drogę jak najbliżej morza. Szczególnie trzeba uważać przed Mattinatą. Niedaleko za wyjazdem z tunelu (bo zapewne nim przejedziemy,  tak pokierują nas drogowskazy) jest duży rozjazd. Nie należy kierować się w lewo na Vieste, bo wtedy po widokach, będziemy jak kret w tunelach. Szybko, ale mało widokowo. Wybieramy odjazd w prawo - kierunek Mattinata, litoranea. Litoranea to nadmorska droga i tam musimy się znaleźć. To co na zdjęciach powyżej to właśnie stamtąd. Chyba warto. Są miejsca w których można się zatrzymać, nacieszyć oszałamiającym widokiem, zrobić zdjęcia.
W następnym poście dalej wzdłuż morza.

poniedziałek, 26 października 2015

Apulia - furnieddhu i Citta Bianca

Trulli nie są jedynymi tego typu budowlami w Apulii. Gdy jedzie się wzdłuż morza od Bari w kierunku Polignano a Mare, pomiędzy drogą a pobliskim brzegiem morza pojawiają się stożkowate, jasne niewielkie budowle. 

To furnieddhu lub inaczej pajaru. Nazywane też trullo salentino. Pierwsze słowo trudno wymówić, ale bardzo mi się podoba.
Są zbudowane podobnie jak trulli - a kamieni bez zaprawy. W Salento widzi się je często po dwa - trzy w grupie. Stoją wśród pól i gajów oliwnych. Prawdopodobnie powstały, aby dawać schronienie wieśniakom pracującym na odległych od domów polach. Zarówno przed chłodem jak i upałem.
Furnieddhu można spotkać na całym obcasie włoskiego buta. Przy drodze SP 114 przed Copertino po lewej stronie można zobaczyć "I Palumbi" - potrójne pajaru. Zupełnie nieźle zachowane.
I Palumbi

Najstarsze powstały w X-XI wieku, są mniejsze od budowanych później. Oprócz Salento zdarzają się również w masywie Aspromonte w Kalabrii i we wschodniej części Sycylii. Ale tam nigdy nie wpadły mi w oko. Te na moich zdjęciach znajdują się w Salento. Nie jest łatwo je znaleźć. I Palumbi są położone, jak już wspomniałam, przy drodze sp 114 prowadzącej od morza Jońskiego z San Isidorio do Copertino. Jakieś 3-3,5 km za drugim rondem (w prawo odchodzi droga do Nardo i Gallipoli), tuż przy linii wysokiego napięcia biegnącej w poprzek drogi, można wśród oliwek zobaczyć I Palumbi. Pewno teraz tylko z daleka, bo chyba teren może już być ogrodzony. Trwają prace przy grodzeniu,  to przecież teren prywatny. Być może niedługo będą tam wpuszczać za opłatą...
Copertino jest ładnym miasteczkiem, wartym krótkiego spaceru w swej starej części. Ale jednak warto je porzucić dla Lecce. Piękne barokowe miasto. Lecce pamiętam też z tego, że  w centrum handlowym przy tangenziale, w Ipercoopie kupiłam najlepszy chleb na jaki trafiłam we Włoszech - pane di contadino, żytni na zakwasie. Boski smak, szczególnie na południu.
Copertino
Lecce



















W Salento warto zobaczyć również Gallipoli. Jadąc stamtąd wzdłuż wybrzeża w stronę Taranto mija się ładne miasteczka, piękne złociste plaże. Ale ponieważ nie należę do wielbicielek plażowania nie zgłębiałam tego tematu.
Jednak, żadne z tych miast nie zachwyciło mnie tak jak Ostuni zwane Citta Bianca, czyli białe miasto. Białe domy szczelnie pokrywające wzgórze, widok jest wspaniały. I wędrówka białymi uliczkami. Zachwycające. Byłam tam dwa razy, ale chętnie pojadę jeszcze raz, jeżeli drogi zaprowadzą mnie w pobliże. A pewno zaprowadzą, bo muszę przecież dojechać do Santa Maria di Leuca, na sam koniec obcasa. Tam gdzie przy Punta Meliso spotykają się wody Adriatyku i Morza Jońskiego. Tradycyjnie Punta Meliso jest uznawany za położony najniżej punkt półwyspu Apenińskiego. Jednak z drugiej strony zatoki nad którą leży Santa Maria di Leuca znajduje się Punta Ristola położona 440 m dalej na południe. Ale tradycja to tradycja.
Citta Bianca










6 km dzieli Ostuni od morza. To Riviera dei Trulli ze złocistymi piaszczystymi plażami, malowniczymi scoglierami (wybrzeże skaliste). Jest tu bardzo ciekawy Parco delle Dune Costiere, z pięknymi wydmami. Raj dla rowerzystów.

A wokół gaje oliwne z ogromnymi kilkusetletnimi drzewami...





sobota, 24 października 2015

Apulia, zaczynamy od trulli

Apulia to region położony na obszarze "obcasa włoskiego buta",  aż do ostrogi, którą stanowi malowniczy półwysep Gargano. Większa cześć regionu jest nizinna, ma bardzo żyzne gleby, śmiało można powiedzieć, że to spichlerz Włoch, pełen wyśmienitej oliwy, win, warzyw i owoców.
Uprawie winorośli sprzyja umiarkowany klimat, łagodzony wpływami Morza Jońskiego, znacznie mniej gorący niż na Sycylii czy w Kalabrii. Jest tych winnic dobrze ponad 100 tys. hektarów i ma to tendencję rozwojową ze względu na inwestycje producentów z północy. Apulijscy patrioci nazywają to kolonializmem. Ale dzięki temu wina z regionu, który zaczął je butelkować na większą skalę dopiero w 1960 r, stały się znane na świecie. I zdobyły już dużo apelacji, co świadczy o wysokiej jakości.
Apulia ma najdłuższą spośród włoskich regionów linię brzegową -784 km. Setki kilometrów pięknych plaż przyciąga turystów. Jednak jest to region mniej znany, właśnie ze względu na odległość od reszty Europy. Znacznie łatwiej dojechać z północy na pokryte brudnawym piaskiem plaże północnego Adriatyku niż na nie zatłoczone nadmiernie w apulijskim Salento.




Torre Minervino
W Apulii byłam 4 razy, ale ciągle nie dotarłam na sam koniec obcasa, do Santa Maria di Leuca. Brakuje mi ze 20 km. Zawsze zabrakło czasu i za każdym razem podróż wzdłuż malowniczego wschodniego wybrzeża kończyła się w Santa Cesarea Terme. Trzeba będzie spróbować kolejny raz, dalej już nie da się pojechać. I wstąpić do Bari na ravioli z lawendą.
Santa Cesarea Terme

Najbardziej znaną atrakcją Apulii są bez wątpienia trulli i ich największe skupisko w Alberobello. Ich pochodzenie jest dość tajemnicze. Są to niewielkie budynki, najczęściej okrągłe lub kwadratowe zbudowane z kamienia wapiennego bez zaprawy. Pokryte są stożkowatym dachem ułożonym z płaskich kamieni. Dach zwieńczony jest najczęściej krzyżem lub czasami innym symbolem. Mogą być również na nim namalowane znaki hieroglificzne, których znaczenie nie jest znane. Są to budynki w tym klimacie idealne - zimą jest w nich ciepło, natomiast latem chłodno.
Przyjmuje się, że wiele z nich zostało zbudowane około XIII w. Większość liczy sobie 200-300 lat.  W rejonie Alberobello, Martina Franca i Locorotondo jest około 1500 trulli. Stanowią zarówno zwartą zabudowę w mieście, tak jak w Alberobello, jak również znajdują się w wiejskich gospodarstwach. Jest to bardzo malownicze.
Pamiętam, że gdy  12 lat temu pojechałam po raz pierwszy w tamte strony, zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Są tak zupełnie inne. A całe miasteczko z tych budowli to bajkowy widok.
Trulli z Alberobello wpisane są na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Stanowią nie tylko atrakcję, ale i zaplecze turystyczne - są w nich hotele, sklepy. Już raz miałam zarezerwowany nocleg w trulli (oczywiście droższy niż w zwykłym hotelu), ale musiałam zmienić plany podroży i nocleg odwołać.







Chiesa San Antonio w Alberobello
Apulia ma jednak znacznie więcej atrakcji. O nich w następnych postach.